To było Twoje urodzinowe przyjęcie. Zaprosiłaś znajomych do
spa. Każdy mógł skorzystać z zabiegów. Po wzniesieniu toastu postanowiłam pójść
na masaż. Ale jakiś starszy gość już mnie uprzedził w związku z czym kazano mi
poczekać. Przeszłam więc do innego pomieszczenia a tam okazało się nagle, że są
Twoi goście i jest niewielki suchy basen pełen KROKODYLI!
Jakiś szczupły gostek walczył z jednym z olbrzymich gadów wrzeszcząc i
okładając go zajadle kijem, a ja wlazłam na murek. Chudy facet niestety przegrał walkę z bestią i
zaczął być konsumowany. Już tak nie krzyczał.
W mojej głowie kłębiły się myśli, że ja podła istota ogarnięta strachem mu nie pomogłam!
Nagle następny wielki krokodyl zaczął atakować mnie a murek,
na który weszłam okazał się być niższy niż sądziłam. To była kwestia chwili, wiedziałam że nie mam
szans. Myślałam o bólu, gdy odgryzie mi
rękę. Czułam już śmierć.
Tak bardzo się bałam! Strach mnie paraliżował!
I wtedy się obudziłam.
Dalej byłam sparaliżowana strachem, serce waliło mi jak oszalałe.
I wtedy pomyślałam sobie o Romie Ligockiej , o tym strachu
kiedy siedziała z matką na strychu ściskając w ręce tabletkę z cyjankiem i
czekając czy śmierć w postaci niemieckich oficerów przyjdzie teraz czy jeszcze nie.
I wiesz co?! Dziękuję Ci Lucy za takie urodziny!!